Dzisiaj chciałam odnieść się do sytuacji, która spotyka nas dosyć często – w życiu bliskiej osoby dzieje się coś niepokojącego, jest smutna, przygnębiona albo zła i roztrzęsiona, a my czujemy się zobowiązani jej pomóc. „Wszytko będzie dobrze” nie jest wystarczającym wsparciem. Uspokajanie, głaskanie i pocieszanie zwykle również nie działa.

Rozpatrzmy to na przykładzie
Przyjaciółka rozstała się z narzeczonym. Zdradził ją. Jest wściekła. Albo nie zdradził, po prostu źle się układało i postanowili się rozstać. Od tamtej pory ma w sobie dużo żalu, złości, a nawet agresji w stosunku do niego. Po cichu liczyła, że mimo wszystko będzie walczył o ich związek. Tymczasem on od momentu rozstania milczy, nie odbiera telefonów. Nie ma co dziwić się, że dziewczyna jest zapłakana i roztrzęsiona.
Jak reagujemy?
Jak pomóc skutecznie?
Pozwól jej rozładować swoją wściekłość, wyrazić złość i „oddać ją”. Wypłakać, wykrzyczeć. A może po prostu wygadać się. Bez werbalizacji uczuć, słownego wyrzucenia ich z siebie nie może przejść do kolejnego etapu.