Chili – jedyny jadalny owoc, który gryzie (Amal Naj)
- Mózg – najbardziej zmienny twór natury. Wiemy, że ulega przeprogramowaniu poprzez zmianę połączeń. Dziś przeczytałam, jak to się dzieje na przykładzie przyzwyczajania się do chili. Sama nie lubię ostrych przypraw, a podobno nie tylko mogę do nich przywyknąć, ale nawet… rozkoszować się ich smakiem ;). Ale zanim będziemy czerpali przyjemność z chili, najpierw musimy nauczyć się radzić sobie z cierpieniem. Za każdym kolejnym spróbowaniem, przyswajamy sobie nowy sposób odczuwania lub robienia czegoś.
- Niuanse smakowe są głęboko zaprogramowane w mózgu, dlatego tym bardziej dziwi dobrowolne jedzenie chili. Żadne zwierzę nie tknęłoby potrawy wywołującej cierpienie. „W Meksyku szczury wolą się zagłodzić niż zjadać ostre resztki potraw” (Stefan Klein). Podobno nawet w warunkach laboratoryjnych nie udało się podać zwierzętom wbrew ich woli takiego pożywienia.
- Miłośnicy ostrych smaków przeprogramowali upodobania i nauczyli się kochać ból. Jak to zrobić? Podnosząc dawkę. I najlepiej, gdyby to dawkowanie było jednocześnie zachwalane przez osobę uznawaną za autorytet.
- Istnieją dwa sposoby wprowadzania zmian. Albo możemy zmienić bodźce, które sobie wyznaczymy albo sposób, w jaki je postrzegamy, czyli sposób, w jaki reaguje na nie nasz mózg. Kto nie chce cierpieć z powodu chili, może unikać ostrych potraw, albo nauczyć się czerpać przyjemność z pieczenia w ustach.
Halo halo, przecież tak samo jest z wieloma innymi smakami.
- Na przykład z z kawą. Kto z Was kochał ją od pierwszego łyku? Ja nie. A dziś uwielbiam do tego stopnia, że muszę oszukiwać swój mózg na różne sposoby, żeby ograniczyć zawartą w niej kofeinę.
- A alkohol? Czy pierwszy łyk wódki kogoś zachwycił? Chyba dopiero efekty.
Ale okej, być może w przypadku kawy i alkoholu łatwiej o dodatkowe mechanizmy biochemiczne (czasem nawet uzależniające).
- A co np. z owocami morza? Nie zawsze są super smaczne, ale świadomość, że są afrodyzjakami, do tego bardzo zdrowymi, a pośrednio odzwierciedlają nie najniższą jakość życia, powoduje, że zachwycamy się nimi niezmiernie. Krewetki w sosie maślano-czosnkowym, małże w białym winie, mniam.
- Są też wszelkie wydzieliny, np. sperma, których ludzie w życiu by nie tknęli, gdyby nie pewne wzmocnienia pozytywne. Ten mechanizm pozostawiam Wam do wytłumaczenia.
Bo życie nie zawsze musi być słodkie, żeby smakowało ;).