Nie mogę życzyć tak po prostu zdrowia, szczęścia, pomyślności. No nie mogę.
Nie zamierzam tego dnia wciskać sobie i Wam, że wszystko jest dobrze, bo dla wielu nie jest. I nie sądzę, aby zarażanie radością w tym przypadku działało. Choinka i światełka też nie pomogą. Błędne decyzje, nieudane interesy, złudzenia. Brak entuzjazmu i odwagi. Przygnębienie, życie z dnia na dzień i lęk.
Ukochana osoba rozczarowuje, albo po prostu los wyszarpuje ją z Twojego życia. Choroba nie do przewidzenia, śmiertelna diagnoza pojawia się z dnia na dzień. Zmiany. Zmiany. Zamierasz w bezruchu na słowa: „Muszę ci coś powiedzieć”.
Dla niektórych są to porażki, dla innych zwyczajnie – droga życia. Może nawet szansa. Szansa chodzenia nowymi ścieżkami. Czasem wyżyny, innym razem szuwary. Siedem miliardów ludzi i siedem miliardów dróg. Nie wnikam, czy to sprawiedliwe?
W każdym razie wielu osobom nie jest dziś świątecznie. Odlatują myślami daleko od karpia i barszczu z uszkami. Pamiętam o Was.
Zwrot akcji
Podobno tyle samo okazji do odczuwania szczęścia ma babcia sprzedająca jemiołę na bazarku i bizneswoman z Nowego Jorku. Która z nich wykorzysta je? Szczęście to coś więcej niż brak nieszczęścia. (Nie chciałam pisać truizmów, ale taka właśnie jest baza – banalna). I nie opieram tego zdania na mądrościach ludowych czy nawet ogólnoludzkich doświadczeniach. Nauka sama już dawno udowodniła, że Ty masz mózg, a mózg ma Ciebie. I macie być najlepszymi przyjaciółmi. Torujesz drogę odpowiedniego myślenia. A ono toruje drogę dla Ciebie. Pozytywne przełomy i nagłe zmiany możliwe są w każdej chwili. Tak samo jak nagle i niespodziewanie nastąpiły te gorsze.
Wam i sobie samej – spokojnej bazy, a na niej ciągłych zwrotów akcji. Doceniajmy urok „nieoczekiwanego” i uczmy się postrzegać „znane” z coraz to innej perspektywy. Chwilowych sytości i ciągłego głodu życia.