Są ludzie, ze spotkania z którymi wracamy zmęczeni, pozbawieni sił i energii. Terapeuci nazywają ich energetycznymi czy też emocjonalnymi wampirami. Biorą to, czego w danym momencie potrzebują. Jeśli umówieni jesteśmy z nimi na spotkanie, to pół biedy. Gorzej gdy są naszymi partnerami, współpracownikami, szefami albo… jeśli my sami nimi jesteśmy.
Niektórzy twierdzą, że aby zaznać szczęścia trzeba być jak dziecko, inni – że trzeba dorosnąć. Jeśli bycie dzieckiem oznacza absorbować sobą, wymagać ciągłej uwagi i wysysać energię, to rzeczywiście – trzeba dorosnąć.
Typ osobowości
Najważniejsze, co należy o wampirze emocjonalnym wiedzieć to, że nie jest zły z natury. Działa często bez zastanowienia, rani, wykorzystuje, porzuca, stawia dziwne wymagania, szantażuje emocjonalnie, wywołuje poczucie winy. Ile ludzi, tyle wampirów, a ile wampirów, tyle różnych zachowań, ale zawsze trzeba je odnieść do pewnych rysów osobowości i przez taki pryzmat postrzegać. A każdy typ osobowości ma swój odpowiednik wampira.
Jak względem nich postępować?
Po pierwsze zrozumieć ich (lub swoją) „niedojrzałość” i nauczyć się na nią reagować. Bez względu na wiek, pozycję społeczną czy zajmowane stanowisko osoby te są w środku dziećmi. Rewelacyjnie opisał to psycholog kliniczny Albert J. Bernstein:
Wampiry są dwulatkami, przynajmniej wtedy, kiedy działają. Najskuteczniejsze strategie postępowania z wampirami są dokładnie takie same jak te, których używalibyśmy, radząc sobie z dziećmi: ustalanie granic, omawianie różnych wariantów postępowania w sytuacjach kryzysowych, konsekwencja, ograniczanie wykładów do niezbędnego minimum, nagradzanie dobrych zachowań i ignorowanie złych oraz, od czasu do czasu, wykluczanie ich z gry.
Jeżeli zaczniemy interpretować to, co mówią i robią, porównując do tego, co sami w takiej sytuacji byśmy myśleli, będziemy się mylić i ostatecznie poczujemy bezsilność i wyczerpanie. Musimy wiedzieć, że osoby te same nie są pewne swojej tożsamości – wiedzą tylko, czego chcą, ale nie kim są. Jednocześnie kiedy wkładamy wysiłek w to, żeby układało nam się z nimi dobrze, zatracamy własną tożsamość. Gubimy się.
Intuicja i odczucia
Jasne, że życie to nie jest chodzenie na łatwiznę. Popadasz w różne konflikty, ścierasz się z ludźmi, próbujesz zrozumieć sytuację i rozwiązać problem. To wszystko dobrze o Tobie świadczy, jednak kiedy już w pierwszych kontaktach czujesz, że nowo poznana osoba, mimo zainteresowania Tobą i prezentowanego przez siebie szczerego zaangażowania, wysysa z Ciebie energię, męczy Cię, przygnębia, wpędza w poczucie winy, sprawia przykrość, doprowadza do łez czy zwyczajnie smuci, to oczywista wskazówka, że znajomość ta nie zaprowadzi Was daleko. I nie potrzebujesz mieć wiedzy na ten temat, po prostu to czujesz.
Rzadko kierujemy się intuicją. Prędzej wolimy zwalić wszystko na siebie albo szukać przyczyn, próbować tłumaczyć zachowanie i analizować sytuację. Najzwyczajniej w świecie spychamy swoje uczucia i nastawiamy się na działanie.
Zauważ, jak czujesz się po rozmowie telefonicznej z tą osobą? Jak po spotkaniu? To taki prosty test. Kiedyś nie zwracałam na to uwagi. Dopiero w ostatnich latach dotarło do mnie, że są osoby przy których bez żadnego wysiłku, ani szczególnych starań jest dobrze. Po prostu. Choć spotykam też osoby, z którymi kontakt męczy, przygnębia…
Może być też inaczej. Jeśli spotkanie nudzi Cię, kiedy odbiegacie od Twojego tematu, albo jeśli chcesz przekonać kogoś o słuszności swojego zdania, z góry zakładając, że jego jest bezwartościowe, albo jeśli w bliskich relacjach nigdy się nie mylisz, nie lubisz czekać, tracisz zainteresowanie lub złościsz się, kiedy nie jest po Twojemu, nie tak jak sobie wyobrażałeś/aś… to być może Ty nim jesteś. Być może Ty jesteś wampirem :). I to też trzeba umieć w sobie zobaczyć.