Cztery wskazówki jak spędzać wakacje i każdy zwykły dzień, aby móc sobie powiedzieć – czuję, że żyję! Gdziekolwiek nie wyruszysz, a może tym bardziej, jeśli nigdzie – nie zmarnuj tego czasu.
Chcemy mieć, co wspominać
Przyznam przekornie – uwielbiam uwieczniać. Rejestrować obrazy, słowa, ruchy. I nawet nie chodzi o to, aby potem co chwilę odtwarzać filmy czy przeglądać fotki, przywołując wspomnienia. Chodzi bardziej o poczucie dobrze przeżytego życia i posiadanie na to dowodów – odpowiednik dawnego „mam to na papierze”, dziś na dysku. A karta pamięci zaczyna mieć znaczenie psychologiczne – staje się bezpieczną bazą zdjęć i filmów (wspomnień), do których zawsze możemy wrócić, mimo że rzadko albo nawet nigdy tego nie robimy. Liczy się świadomość, że one tam są. Złapane, uwiecznione.
Każdy takie poczucie dobrze przeżytego życia może mieć. Nawet ci, którym przeszłość nie kojarzy się zbyt przyjemnie. Przede wszystkim nie składają się na nią same wielkie wydarzenia i wiekopomne chwile. Zapachy, dźwięki, osoby, spojrzenia, słowa, uśmiechy, łzy, miejsca, mniej lub bardziej ważne momenty.
Wszystkie te wydarzenia łączy jedno – emocje. To jest Twój nośnik informacji i wrażeń. I tak jak oko ludzkie nie widzi bez światła, tak też nie można budować wspomnień bez emocji.
Cztery wskazówka jak żyć, aby niepotrzebne były zdjęcia
1. Najpierw przeżycia, potem fotki. Nie na odwrót
Obserwuj, chłoń, delektuj się, później ewentualnie rejestruj, bo najlepiej pamiętamy to, co czuliśmy zmysłami. Nie zabytki, które tylko w biegu sfotografowaliśmy.
Niektórzy nawet nie zdążyli dotknąć, przyjrzeć się, powąchać, jeszcze nie dotarło do nich, czy im się tu podoba, a już wszystko obcykane fotkami. Jakby z założeniem, że obejrzą je w domu i dopiero zdecydują, czy było warto.
Zmarnowane chwile – chcemy ich uniknąć, dlatego bierzemy w rękę aparat, nie zdając sobie sprawy, że oto właśnie marnujemy je bardziej niż kiedykolwiek. Może czyjeś spojrzenia skrzyżowałyby się, może ktoś z kimś wypiłby tam herbatę, może zamieniłby słowo z miejscowym, ale nie ma na to czasu, nie ma uwagi. Jest zachłanne pragnienie uchwycenia jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Zaliczanie widoków. Odhaczanie miejsc.
Nie tylko góry, oceany i zachody słońca, zabytki też mogą zachwycić. Jest taki jeden, który pamiętam dobrze, pewnie dlatego, że nie wolno robić tam zdjęć. Bazylika Sacré-Cœur w Paryżu. Było prawie pusto, kadzidła, witraże, organy (dyskretne w tle) i cisza. Klimat. Czuć, że mury nasiąknięte są szeptami, modlitwami odwiedzających ją ludzi. Czad. W tym miejscu aż chce się być wierzącym ;).
2. Używki na bok
Nie trzeba być uzależnionym, aby wziąć sobie to poważnie do serca. W jaki sposób niszczysz własne prze(życie)? Wszystkim, co zniekształca, a pod osłoną pobudzenia, spłaszcza emocje. Tym, co Cię odcina. Na pewno alkoholem. Na pewno mocnymi używkami, narkotykami, ale też lekami. Również głową nabuzowaną myślami albo bolesnym przeżyciem. Niektórych chwil nie chcesz pamiętać, dlatego świadomie tłumisz je. Gorzej, jeśli słabo pamiętasz również te dobre. Pomijając fakt, że czasem nie masz nic miłego do wspominania, bywa że zostaje Ci po prostu… pustka.
3. Zwykłe chwile tworzą niezwykłe wspomnienia
Życie to właściwie codzienność. A w niej zawiera się sławetne „czerpanie z życia garściami”. Mimo że nasze historie różnią się, to jednak wszyscy przechodzimy podobną drogę. I dopiero my sami nadajemy znaczenie zwykłym sytuacjom. Nie po to, żeby oszukać siebie, że są one takie wspaniałe, ale żeby mieć poczucie spójności.
Smaki z dzieciństwa, mieszkanie w spartańskich warunkach w czasie studiów, praca za granicą, egzaminy. Szczęśliwe i nieszczęśliwe miłości, dzieci, obowiązki, zmiany. To może nie były najbardziej wyszukane chwile, czasem wcale nie najszczęśliwsze, ani najbardziej wykwintne dania, ani najprzystojniejsi mężczyźni, ani najwygodniejsze warunki i komfortowe samopoczucie. A wspominamy z nostalgią.
To są wydarzenia, skojarzone z etapami życia. Lubimy mieć poczucie spójności, ciągłości. I my już sobie te punkty z przeszłości sami ładnie połączymy, tylko trzeba mieć co łączyć. Dlatego uczestniczymy, angażujemy się, wchodzimy w relacje, podejmujemy wyzwania, przyjmujemy propozycje, nie przegapiamy okazji.
I co jakiś czas wspominamy, opowiadamy, powtarzamy, utrwalamy, przywołujemy dawne czasy, tworzymy swoje zwykłe-niezwykłe życie. I tu akurat przyda się parę fotek. Choć pewnie jeszcze bardziej bratnia dusza, której moglibyśmy z wypiekami na twarzy ujawnić kilka tylko nam znanych faktów z przeszłości.
4. Wszystko po raz pierwszy
- Albo pierwszy raz po raz setny ;) Czyli rób nowe rzeczy albo stare całkiem inaczej. Pierwsze kroki, pierwszy pocałunek, pierwszy seks, pierwszy lot samolotem, pierwsze bolesne rozstanie, trzecie inne bolesne rozstanie, pierwsza stłuczka, pierwsze dziecko, pierwszy raz nad polskim morzem i pierwsze wakacje nie nad polskim morzem ;). Emocje, spontaniczność, a czasem przyjemne poczucie, że jesteśmy ochhh tacy „zwariowani”. I dobrze. Najcenniejsze w tym wszystkim jest wrażenie, a wrażenie generuje wspomnienie.
- Zaskocz innych, a przede wszystkim siebie. Mózg nie zauważa tego, czego się nauczył i do czego przywykł, a co dopiero, żeby te sytuacje miały go jeszcze zachwycić czy utkwić w jego pamięci. Steruje wieloma czynnościami automatycznie (choćby przytaczane tak często prowadzenie samochodu). Z jednej strony to oszczędność energii i czasu, które można poświęcić na wykonywanie innych czynności (bardzo praktyczne), ale z drugiej, lubimy, kiedy impulsy po neuronach przemierzają inną niż zwykle drogę. Dlatego czasem warto dosłownie – wrócić do domu inną niż zazwyczaj trasą. Włączyć światło lewą, nie prawą ręką. Z tą samą od lat żoną kochać się całkiem inaczej niż zwykle. Codzienne zmiany. Albo robisz nowe rzeczy, albo stare zupełnie inaczej.
A wakacje są czasem wymarzonym. Podróże, wyjazdy. Mózg wariuje, mnóstwo nowych połączeń, nowych emocji i wrażeń, oczy chłoną nowe obrazy, uszy nowe dźwięki, nos zapachy, język smaki. Przyjemne i nieprzyjemne, ale przede wszystkim… nieznane. Już sam efekt nowości cieszy i sprawia, że zostają w pamięci.
Tu czuję się w obowiązku przypomnieć o złotym środku, aby nikt w nowościach się nie zagalopował.
Sama też staram się pamiętać, że „oko w oko”, niekoniecznie oznacza bliski kontakt z obiektywem. Trzeba żyć tak, żeby wrażeń było zawsze więcej niż zdjęć. I żeby były lepszej jakości ;)