Podobno aby coś w życiu osiągnąć, trzeba wcześnie zacząć. Dużo w tym prawdy, ale przecież nie ma reguły…
Co uznasz za swój życiowy wyczyn?
Nawet jeśli to nie jest/nie będzie nic sensacyjnego,
warto zadać sobie takie pytanie już dziś.
Sama wiele zawdzięczam Rodzicom. Chociaż może akurat nie zamiłowanie do sportów zimowych :). Jednak faktem jest, że nasza psychiczna baza zbudowana została głównie w dzieciństwie. Na drugim miejscu umieściłabym wyniesiony z najwcześniejszych lat sposób zachowania, gesty, język (słownictwo). W następnej kolejności zainteresowania – muzyka, książki, filmy czy ogólnie pojęta kultura.
Ale ale… Tym, którzy z wielu powodów nie mieli „dobrego startu” albo być może od strony bezpieczeństwa i ciepła nie był to start najgorszy, ale pod innymi względami „ubogi”, przypominam, że oprócz korzeni, mamy też skrzydła.
Zwykle rozwijamy je w oderwaniu od tej najbardziej podstawowej bazy. Czasem nawet wbrew swoim najbliższym albo po prostu bez ich wsparcia. Wielu z nas połowę życia spędza wyłącznie na szukaniu swojej pasji, „powołania”, „tego czegoś” (robiąc w tle to, co daje pieniądze na utrzymanie). I wielu z nas osiągnęło, osiąga lub dopiero osiągnie coś ważnego dzięki swoim poszukiwaniom. Talent to tylko ułamek tego, co jest do zrobienia. A za wielkimi sukcesami, nawet jeśli na początku stoi szczęście, to w dalszej kolejności i tak przede wszystkim praca, praca, praca.
Może to banalne… Tak tylko przypominam tym, którzy wzdychają nad zdolnościami otaczających ich ludzi. Albo żyją w przekonaniu, że im odebrana została szansa.