Bez rozliczania siebie, bez oceniania, jechania po sobie i stwarzania presji we własnym życiu. Bez przegranego już na starcie wyścigu z czasem. W zamian karnet na regularne treningi beztroskiego machania ręką pt. A już jak będzie! I więcej satysfakcji, więcej satysfakcji.
Moi Drodzy Czytelnicy Malinowej, przybywam dziś do Was z wpisem iście „z pamiętniczka”. W końcu blog jest formą pamiętnika, a Malinowa mimo treści związanych z wykonywanym przeze mnie zawodem psychologa-terapeuty, jest dosyć osobista, gdyby się tak wczytać mocniej.
Zmiany przyziemne
Miniony już rok był dla mnie niezwykle intensywny. Właściwie nie rok, a ostatnie dwa lata były pełne wyzwań osobistych, co doskonale widać po spadku częstotliwości pisania artykułów (przy o dziwo naprawdę ogromnej liczbie odsłon bloga, za co dziękuję!). Między innymi z tego powodu mam ochotę wysłać siebie na terapię. Albo może raczej w pierwszej kolejności na długoterminowe odsypianie.
Tu i tu więcej o urokach macierzyństwa :)
Jestem innym człowiekiem. I po co mi było modlić się o „mądrość życiową”!? Coraz większe szanse, że już w niedalekiej przyszłości w końcu ją posiądę. Chciałam, to teraz mam. Szkołę życia.
Marzę, żeby opisywało mnie modne dziś określenie „wystarczająco dobra”. Wystarczająco dobra żona, mama, psycholożka, terapeutka, redaktorka. Niestety z ambicjami na „idealną”. Kto mnie zna, ten wie. Oj, gubią mnie te ambicje. Na pewno skracają życie, jeśli brak snu skraca. Ale w ogólnym rozrachunku jest przecież bardzo dobrze. Bardzo bardzo. Już słyszę uszami wyobraźni, jak moje narzekania odnośnie braku czasu komentowane są przez Babcię i Mamę ich słynnym: „Lepiej nie zgrzeszaj”. (Nie bez powodu słownik podkreśla mi to zdanie na czerwono). Jest bardzo dobrze.
W dodatku piszę do Was z nowego miejsca na ziemi i to tak pięknie (zero skromności) urządzonego, bo rok 2019 oprócz spełniania się w roli mamy, upłynął również na poszukiwaniach większego mieszkania i na przeprowadzce. Poprzednie na warszawskim Ursynowie jest do wynajęcia, więc gdyby ktoś miał ochotę zamieszkać w dotychczasowej siedzibie Malinowej, gdzie przez dziesięć lat sprawowałam swe rządy, to polecam i zapraszam. Dwa balkony z pięknymi zachodami słońca, plus komórka lokatorska i miejsce parkingowe w garażu podziemnym w cenie :).
A przechodząc do głębszych zwierzeń…
Tak mi się zebrało…
Najdroższa moja, roku pełnego dostatków! Życia.
Żeby pierwszą myślą po przebudzeniu nie było: „za krótko spałam”. Kolejną: „nie mam czasu”. „Nie mam siły”.
Nie martw się. Wszystko jest dobrze. Nie przejmuj się, nie narzekaj. Nawet gdybyś miała czym, nawet gdybyś miała na co.
Nie daj się wciągnąć.
Zanim jeszcze usiądziesz na łóżku, zanim twoje stopy dotkną podłogi, już jesteś. Taka jaka powinnaś. Niespóźniona. Na czas. Nic nie straciłaś. Niczego ci nie brakuje.
Niczego niczego niczego. Na świecie.
2020. Noworoczne życzenia dla siebie samej.
Ale dla nikogo nie zabraknie, więc proszę bardzo…