PORADY ZWIĄZKOWE - POMOC PSYCHOLOGICZNA - ARTYKUŁY I FELIETONY NIE TYLKO O RELACJACH

Życie pod dyktando ciała

Fizyczność istnieje i sprawia, że jesteśmy mniej boscy, mniej duchowi. Natura osadza nas w realiach ciała. To boli. Naprawdę niełatwo jest być Człowiekiem. A do refleksji skłoniły mnie głównie obserwacje własnego dziecka, które dopiero co przywyka do rzeczywistości :)
Trudno być człowiekiem

Zacznę filozoficznie. Chyba naprawdę przychodzimy z gwiazd. Z kosmosu. W każdym razie z daleka. Na pewno nie jesteśmy od początku przyziemni.


Odnośnie kosmosu polecam: Technika łapania dystansu do życia

 

Tak, dziś będą głębokie przemyślenia świeżo (chociaż może już nie tak znowu świeżo) upieczonej mamy. Wystarczyło przez kilka pierwszych tygodni obserwować małego Człowieka, żeby nie mieć wątpliwości, że jesteśmy istotami fizycznymi – być może nawet przede wszystkim fizycznymi. Nie chcę dopuszczać do siebie myśli, że wyłącznie fizycznymi i nic poza ciałem nie istnieje (to byłoby naprawdę zbyt proste). W każdym razie dostajemy ciało i mamy nauczyć się w nim żyć. To bolesne przeżycie.

Z jednej strony, proces ten przebiega szybko, bo jak się przekonałam, taki maluch adaptuje się naprawdę błyskawicznie. Z drugiej strony, chyba każdy z nas niezależnie od wieku i nagromadzonych doświadczeń, już do końca życia będzie znosił (w dodatku coraz to nowe) bolączki i utrapienia wynikające z cielesności.

Taka jest natura Człowieka. No właśnie – Człowieka. Ani moja położna, ani lekarze nie używali w szpitalu określeń „dziecko”, „bobas”, „maleństwo”, „dzidziuś” itp. Mówili – mały Człowiek. Taki tytuł sprowadza na ziemię. Podoba mi się bardzo. Dodaje powagi sytuacji. Urodziłam małego Człowieka. Człowieka.

Człowieka od samego początku całkowicie zależnego. Po pierwsze zależnego od biologii, fizjologii, po drugie od osób z otoczenia. Dlatego jeśli ktoś fantazjuje o wolności, swobodzie, pełnej możliwości decydowania, to może przestać marzyć. Już nawet w życiu płodowym jesteśmy zależni od kogoś, czegoś. A od chwili narodzin tym bardziej. Od otaczających nas ludzi – to wiemy. Ale w ogromnej mierze również właśnie od swojej fizyczności. Wszystko pod dyktando ciała.

Kto ma dzieci, ten wie. Zaczerwieniona pupa? Wysypka? Oczko ropieje, bo kanalik łzowy jeszcze niedrożny? Boli brzuszek, bo pęcherzyk powietrza w nim utknął? Potem ząbkowanie itd.  To tylko nieliczne przykłady dolegliwości wywołujących łzy dziecka.

Ale jeszcze raz podkreślę, że przecież nawet dorosły, który ma nieporównywalnie większe możliwości organizmu, i tak przez całe życie jest niewolnikiem swojego ciała. Mam tu na myśli choroby, bóle oraz inne dolegliwości i ograniczenia. Czy choćby najbardziej podstawowe potrzeby i konsekwencje ich niezaspokojenia.

Proza życia. Chce nam się jeść, spać, jesteśmy zmęczeni, zestresowani, cierpimy, gdy boli nas przysłowiowy ząb czy głowa. A przecież człowieka może boleć wszystko. Aha, no i jest jeszcze ból egzystencjalny…

Fizyczność istnieje i sprawia, że jesteśmy mniej boscy, mniej duchowi. Teraz jesteśmy już bardziej stąd niż z gwiazd. Natura osadza nas w realiach ciała.

A propos cielesności, mającej na nas tak wielki wpływ, przypominają mi się słowa pewnego aktora starszego pokolenia, który zapytany o swoje zamiłowanie do angażowania się w liczne romanse, odpowiedział, że… to udręka. Wolałby, żeby tego całego seksu, tych ciągot, tej fizyczności wcale nie było. Sfera seksualna mogłaby dla niego nie istnieć. O ile piękniejsze byłoby życie – wzdycha. Można by prawdziwie zająć się teatrem. Zająć się sztuką.

Chyba nie takiej odpowiedzi spodziewał się dziennikarz od uwodziciela i playboya :).

 

Zobacz: Prawdziwy playboy żyje trzydzieści lat z jedną kobietą

 

O ograniczającej nas fizyczności

Jak widzicie, odkąd pojawił się na świecie Mały Człowiek, naprawdę na wiele spraw patrzę jeszcze trochę inaczej, wiele mnie zastanawia. W chwili narodzin (czy może już w momencie poczęcia) zostajemy wrzuceni w nowy wymiar. Fizyczny. Musimy nauczyć się być ludźmi. Od podstaw, od zera. Ciało daje sprawczość, ale ciało też bardzo ogranicza.

Matka psycholog

Ja wiem, że to może nie jest zbyt optymistyczna mantra, ale zawsze kiedy moja maleńka Córeczka zaczyna swoje rzewne i pełne rozpaczy, a jednocześnie niesamowicie rozczulające „ałe ałe ałe”, pytam ją retorycznie, ale całkiem poważnie i bez ironii: O jejku, jejku, krzywda się dzieje. Trudno jest być człowiekiem, prawda?

Choć przecież kiedy najedzona podnosi w półśnie błogo kąciki ust, jest jej chyba odrobinę lżej :)

(Pisałam ten fragment sześć miesięcy temu, dlatego muszę zaktualizować obserwacje postępów w skali uśmiechu – dziś przez sen rechocze się już na głos jak w jakimś horrorze ;)).

Nie zmienia to jednak faktu, a w życiu Człowieka (niewolnika swojej cielesności) piękne są tylko chwile.

Oczywiście chciałabym, żeby się kiedyś w tej sprawie z wokalistą „Dżemu” i matką „optymistką” nie zgodziła ;)

 


Podoba Ci się ten wpis?

Udostępnij go znajomym. A jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach, zapisz się do NEWSLETTERA.

 


Zenbox.pl