Jak zwykle rozmarzonymi oczami patrzymy w mało dostępnym dla nas kierunku, nie wiedząc, że otrzymanie tego, za czym tak wzdychamy, wcale nie oznacza jeszcze końca kłopotów. Wręcz przeciwnie.
Tak, nie ma się co ograniczać – podobno wolność może dotyczyć każdej sfery życia. I dotyczy.
1. Wolny zawód
2. Wolne (swawolne) związki
Istnieją dobre „wolne związki”. Ale istnieją też „przeskakiwanki”, które ze związkiem mają niewiele wspólnego. Niektórzy marzą o nieskrępowanych relacjach bez zbędnych formalności. Rozstają się i często zmieniają partnerów nie z powodu niezadowolenia czy rozczarowania, ale z powodu nadaktywności i szukania samopotwierdzenia. Wiecznie chcą wypróbowywać siłę przyciągania drugiej osoby, a spowodowane jest to (między innymi) dezorientacją w poczuciu własnej wartości. I łudzą się, że sami o tym decydują. Taka „wolność”.
3. Wolny od upływu czasu
Czas płynie i tego nie zmienimy. Ale to, jaki stosunek mamy do faktu, że czas płynie, leży w naszym zasięgu. Zmarszczki to jeszcze nic. Midlife – crisis – okres, gdy człowiek zadaje sobie pytanie – czego jeszcze ma oczekiwać od swojej przyszłości (związek, zawód itp.), aby w końcu dojść do wniosku, że najpiękniejsze już przeminęło. I to już miało być wszystko? Niektórzy mają tak niezależnie od wieku. Inni niezależnie od wieku nigdy tego nie mają.
- Oczywiście znam osoby z satysfakcją wykonujące wolny zawód, żyjące w szczęśliwym wolnym związku i wolne od psychicznej gonitwy pod tytułem „czas ucieka”. Nigdy nie usłyszałam, żeby jakoś szczególnie walczyły o swobodę, pisały na temat wolności poematy czy szczyciły się z jej powodu. Wiedzą, ile trzeba mieć siły, aby wolność ogarnąć i aby unieść ciężar życiowej dewizy – „robię to, co chcę”. Po pierwsze trzeba wiedzieć, co chcesz, po drugie robić to, a po trzecie ewentualne żale mieć wyłącznie do siebie.
- Mało jest ludzi, którzy potrafią być wolni i których wolność cieszy. Większość jest na to za leniwa albo zbyt bezmyślna. Inni po prostu mają bujną wyobraźnię.
- Znalazłam (przepraszam, ale nie mam pojęcia gdzie – pewnie za jakiś czas przypomnę sobie) świetny przykład na to, że dopóki marzymy czy śnimy o niedostępnej nam wolności, pociąga nas ona niesamowicie. Z bliska wszystko jest bardziej „życiowe”…
Pewnego razu siedziałem w barze obok starego marynarza, gdy pianista grał utwór „La Paloma”.
– Ta pieśń powinna zostać zakazana policyjnie – stwierdził mój sąsiad.
– Dlaczego?
– Nie potrafi pan sobie wyobrazić, jak wielu ludzi unieszczęśliwiła. Prowadzi cię do marzeń o wielkiej wolności, stajesz się marynarzem, a następnie połowę swojego życia stoisz na posterunku lub siedzisz na desce nad wodą i malujesz kadłub statku.
Ot, cała wolność ;)