Spacer brzegiem morza, wino na schodkach nad Wisłą, wieczór nad jeziorem, przytulanie przy hipnotyzującej fontannie – wodne okoliczności przyrody zdecydowanie sprzyjają randkowaniu.
Nie wiem, gdzie lubicie spędzać czas latem w swoich miastach, mniejszych lub większych miejscowościach, ale ja u siebie najbardziej lubię Wisłę. Zawsze ciągnie mnie, nie tyle do nie za czystej wody, co do przecinających ją mostów i odbijających się w niej świateł. Woda tworzy klimat, a on powoduje, że bliżej nam do siebie ;)
Lubię też moje ursynowskie Mazury ;) Kiedy poprowadzą tędy drogę do Świątyni Opatrzności, a prędzej czy później z pewnością ktoś na to wpadnie, z łezką w oku będę wspominała najlepsze miejsce dla par-włóczykijów. To chyba jedyne takie bezdroża w Warszawie. Przynajmniej ja innych nie znam.
Ale nie wszyscy mają wiejskie klimaty „za oknem”. Większość z nas spędza czas wolny w centrum. Ja też nie codziennie mam ochotę taplać się w błocie. Poza tym „na mieście” też jest woda ;)
Po miłym wieczorze gdzieś na starówce…
..fontanny. Zawsze je lubiłam, ale ostatnio szczególnie dobrze na mnie wpływają. Ciepły wieczór, strugi światła, szum wody i jej drobinki pryskające na ramiona.
Zauważcie, że każde miasto ma swoją fontannę. Ba, dzisiaj nawet każda galeria handlowa ją ma. Ludzie siedzą i jak zahipnotyzowani wpatrują się.
Większość płyt relaksacyjnych bazuje na motywnie wody – wyraźny szum morza, cichy jeziora albo odgłosy górskiego strumienia. Po prostu kochamy wodę.
Spontaniczne wideo. Wybaczcie jakość, ale to nie jest film z psychologicznej playlisty „Moim zdaniem”, tylko „Dobre życie”, a życie kręci się zwykle drżącą ręką ;)
Multimedialny Park Fontann na Podzamczu miał już wiele odsłon, ale ta mniej spektakularna jest dla mnie najbardziej pociągająca. Muzyka, widowisko, reflektory i lasery zapierały dech w piersiach, a tutaj zapiera dech fakt, że można usiąść na brzegu i zamoczyć stopy ;) Zwyczajnie.
Powiem Wam, że niewiele do szczęścia potrzeba. Wody i dobrego towarzystwa. Lato w mieście :)