PORADY ZWIĄZKOWE - POMOC PSYCHOLOGICZNA - ARTYKUŁY I FELIETONY NIE TYLKO O RELACJACH

Nieszczęście czy wyzwanie?

Moje przemyślenia po wysłuchaniu rozmowy psychologa Jacka Santorskiego z psychiatrą profesorem Andrzejem Kokoszką w radiu TOK FM.

Co najogólniej rzecz biorąc przeszkadza nam w życiu? Oczywiście problemy, choroby… Jasne, że styl i jakość życia mają duże znaczenie – zwiększają lub zmniejszają ryzyko wystąpienia wszelkich schorzeń, ale zdarza się, że to po prostu „zły” gen, czy przypadek. Trudno tego uniknąć. Jednak choroba to nie wyrok.

puzle

Nie zachęcam Was do wizualizowania nieszczęść, ale każdy na podstawie dotychczasowych doświadczeń jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak reaguje w sytuacji, kiedy dowiaduje się o czymś przykrym, gdy problemów przybywa, a świat wali się na głowę.

  • Zapadasz się w nieszczęściu i postanawiasz po prostu „trwać”, czy po pierwszym „szoku” budzi się w Tobie chęć walki?
  • Jak wyobrażasz sobie stan, kiedy to już minie?
  • Chcesz jedynie ulgi, czy aż zwycięstwa?


Okazuje się, że to wszystko MA ZNACZENIE.

andrzej_kokoszkaAndrzej Kokoszka

jacek_santorski Jacek Santorski


Prof. Andrzej Kokoszka zwraca uwagę na nasze podejście konkretnie do choroby – nieszczęście czy wyzwanie? Jeśli spotyka Cię problem, który uznajesz za NIESZCZĘŚCIE, a jesteś miłośnikiem świętego spokoju, to jeżeli przetrwasz go, osiągasz jedynie ulgę i obawę przed tym, żeby znowu coś takiego nie zdarzyło się. 

Jeżeli natomiast określasz problem jako WYZWANIE i rozwiązujesz go, odnosisz sukces, możesz odczuwać satysfakcję, zatem wzrasta Twoje poczucie wartości i wpływu na życie. Zadaniowe podejście do problemu (np. choroby), czyli nazwanie go i oddzielenie od człowieka.

Jesteś Ty, a obok Ciebie istnieje problem. Nie jesteś swoim problemem. Niektórym taka właśnie strategia pozwala „normalnie” żyć. 

Wyobraźcie sobie nawracające choroby np. depresję. Gdybyśmy zsumowali, stany, rzuty czy epizody różnych zaburzeń, to okazuje się, że nie składają się one na całe życie jednostki, ale stanowią jego niewielką część (kilkanaście procent), dlatego lepiej, jeśli chory powie o sobie „mam stany depresyjne”, niż „jestem depresyjny” albo „mam rzuty schizofrenii”, zamiast „jestem schizofrenikiem”.  

 

Można podchodzić w ten sposób do każdego zdarzenia. Wszystko po to, żeby na co dzień żyć normalnie (jakościowo), a pojawiającą się sytuację problemową uznawać za przejściową trudność – byk, którego trzeba wziąć za rogi.

Nie tyle liczy się stwierdzenie faktu, co znaczenie, jakie mu nadamy.

 


Podoba Ci się ten wpis?

Udostępnij go znajomym. A jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach, zapisz się do NEWSLETTERA.

 


Zenbox.pl