Kobiety przyuczane są i powszechnie zachęcane do udawania (forma manipulacji). Ma im ono zapewnić bliskość, wierność, miłość i stałe zainteresowanie mężczyzn. Czy takie podejście jest skuteczne? I cóż powiedzieć o praktykujących je dziewczynach – sprytne, perfidne czy raczej biedne i budzące współczucie?

Dla mnie sytuacja jest jasna – tak błędne przekonania nikogo daleko nie zaprowadzą. Niektóre z tych poglądów i praktyk są wręcz śmieszne, inne nawet niebezpieczne, ponieważ niezwykle mocno zakorzenione w kulturze i myśleniu. A to powoduje, że czasem nawet nie przychodzą nam do głowy inne rozwiązania, inne sposoby zachowania.
Dziś przestawiam trzy najbardziej podstawowe i niezwykle często spotykane rodzaje „udawania”. Choć z boku interpretowane jako podstęp, szantaż emocjonalny i kobieca przebiegłość, tak naprawdę podyktowane dobrymi intencjami – niestety zwykle jednocześnie podszytymi głębokim lękiem.
Trzy rodzaje kobiecego udawania
1. Udawanie orgazmu, udawanie przyjemności
Oczywista sprawa. I długo na tym punkcie nie zamierzam się skupiać. Jeśli udajesz orgazm, to zmniejszasz szansę, że kiedykolwiek go osiągniesz. Uczysz mężczyznę, że sprawia Ci przyjemność coś, co Ci jej nie sprawia. Wzmacniasz jego zachowania. I skąd on biedak ma wiedzieć…
Zwykle robisz to po to, aby czuł się przy Tobie dobrze. I aby został. Tymczasem jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w końcu to Ty postanawiasz odejść (ewentualnie trwasz w tym związku przygnębiona). Dlaczego? Bo udawanie to nie tylko wprowadzanie w błąd drugiej osoby, ale również powolny proces frustrowania siebie.
2. Ostentacyjne „porzucanie” z rozpaczy – „Już cię nie kocham – wynoś się!”
Kiedy mężczyzna zainteresuje się inną albo co gorsza zauroczy nią (już nie mówiąc o zdradzie), to jego kobieta w złości (czasem pod wpływem dużych emocji a czasem celowo, aby poczuł stratę) udaje, że już go nie kocha. Krzyczy i histeryzuje – nie chcę Cię znać, wynoś się! No i on się wynosi.
Wprawdzie jej emocje pewnie są w tym momencie szczere (ogromna złość), natomiast mówią coś innego. I szkoda tylko, że duma nie pozwala jej ujawnić prawdziwego źródła wściekłości. Po ataku złości może powiedzieć (a „zapomina” powiedzieć), że go kocha, ale że ją potwornie zranił: „Kocham Cię, zależy mi na Tobie, ale zdecydowanie nie mam zamiaru dzielić Cię z żadną kobietą, dlatego zastanów się i decyduj, bo ja takiej sytuacji nie będę tolerować”.
Zamiast bezsensownego „Wynoś się!”, które jest na miejscu tylko wtedy, gdy rzeczywiście chce, żeby zniknął z jej życia. I to natychmiast.
3. Udawanie, że jej nie zależy, czyli granie niedostępnej
Nie wiem, skąd się to wzięło, ale dosyć często spotykam się z twierdzeniem, że zadaniem kobiety jest utrzymanie mężczyzny w przekonaniu, że albo jeszcze jej nie zdobył, albo w każdej chwili może stracić. Wynika z tego, że aby być atrakcyjną w jego oczach muszę stale uciekać, bo on przecież lubi gonić i grać niedostępną, aby budzić jego niepewność.
A owa taktyka pozwala mi łudzić się, że mam go w garści, podczas gdy sama uwikłana jestem w knucie intryg. I kto tu kogo ma? I gdzie tu uczucia? Gdzie związek?
O kosztach, jakie ponosi tzw. zołza przeczytasz więcej tutaj. Polecam też tekst „Kobieta mówi 'nie”, aby wystawić mężczyznę na próbę”.
Szczerość i jawność
Wbrew pozorom pokazanie, czego Ci brakuje w seksie, uczuciach i w codzienności, przyznanie się do tego, że zależy Ci nawet mimo popełnionych przez którąś ze stron (zwłaszcza przez niego) błędów, danie do zrozumienia albo wypowiedzenie głośno słów – „tak, zdobyłeś mnie, jestem Twoja” – pomaga związkowi, a nie szkodzi mu.
Tyle się mówi o dobrej komunikacji w parze. Intrygi i stosowanie gierek jest jej przeciwieństwem. Bo co z tego, że rozmawiacie, kiedy pojawia się problem, jeśli na tym drugim, głębszym poziomie jest tyle ukrytych myśli, intencji i niedomówień.
I jeszcze jedna sprawa. Jeśli postanowisz zachowywać się jawnie, to nie tylko zdejmiesz z siebie pewien ciężar, ale też pozwolisz swojemu partnerowi ujawnić swoje prawdziwe oblicze, pozwolisz mu wykazać się.
Pamiętaj, że zawsze kiedy udajesz lub w jakiś inny sposób jesteś nieszczera, otrzymujesz z otoczenia reakcję, odpowiedź zwrotną nie na Twoje prawdziwe pragnienia, ale na to, co ujawniłaś. I w tej sytuacji nie możesz mieć do nikogo żalu, że otrzymujesz nie to, czego chcesz. Chyba, że tylko do siebie.
Zdecydowanie nie jestem za bezwzględną szczerością. Popieram pewną wrażliwość i ostrożność w wyrażaniu swoich myśli. Ale z taktyk stosuję tylko jedną – nie stosować żadnych taktyk ;).