PORADY ZWIĄZKOWE - POMOC PSYCHOLOGICZNA - ARTYKUŁY I FELIETONY NIE TYLKO O RELACJACH

Gdy mężczyzna zwróci się do Ciebie imieniem swojej byłej

Przejęzyczenia. Ileż łez wylali niektórzy z nas, słysząc z ust ukochanej osoby nie swoje imię. Ile kłótni rozpętanych zostało przez podobną pomyłkę. Ilu zakochanych nie potrafiło tego zapomnieć, zignorować i przejść do porządku dziennego. Ile dobrych związków niepotrzebnie naruszyło swoją stabilną bazę przez taką drobnostkę…

Koniec analizy i zabawy w Freuda. Liczą się fakty.

Koniec analizy i zabawy w Freuda. Liczą się fakty.

Oczywiście, że to nie jest bez znaczenia. Zdarzyło się, że zostałam nazwana Małgosią, innym razem Marysią. Więcej przejęzyczeń chyba nie pamiętam. A przepraszam! Jeszcze moja mama, która zapraszając mnie do zmywania naczyń, potrafiła czasem zawołać – Monika, poprawiając się potem na – Agata i ostatecznie odnajdując w głowie imię swojej najstarszej córki – Marzena! Ale akurat w kolejce do brudnych naczyń w zlewie mogę być ostatnia zawsze :).

A tak poważnie. Czy powinniśmy się tym przejmować? Czy takie przejęzyczenie rzeczywiście coś oznacza? Można by przejść obok tego obojętnie, ale z drugiej strony trudno nie przejąć się, kiedy Twój ukochany w chwili miłosnych uniesień wypowiada czule imię swojej byłej. Wiem, skrajny przypadek, ale przecież też się zdarza. Myślę, że taka sytuacja nie wywołałaby we mnie złości. Raczej zrobiłoby mi się po prostu przykro.

Co na to Freud?

Według niego pomyłka, to wynik mimowolnego oddziaływania treści zepchniętych do nieświadomości. Słowo to tylko uproszczenie tego, co chcemy przekazać. Kryje się za nim cały bagaż skojarzeń i ładunek emocjonalny. Wojna, śmierć, miłość, seks, zupa, czekolada, Basia, Paweł, dziecko, zachód słońca, itd.

Zwykle dziewczyna, słysząca imię innej kobiety analizuje – on ją nadal kocha, myśli o niej, nie potrafi jej zapomnieć, jestem mniej ważna, ona jest ciągle w jego głowie. Jeszcze gorzej, jeśli to nie jest imię jego eks. Wtedy rodzą się obawy, co do ewentualnego romansu albo co najmniej fantazjowania o innej kobiecie.

Przejęzyczenia nie są przypadkiem, ale też rzadko mają przełożenie na życie

Wiem, przeraża nas, że w przejęzyczeniu może być jednak odrobina prawdy. Bo przecież nie można nazwać kłamstwem czegoś, co jest wypowiedziane nieświadomie (prawdopodobnie zgodnie z tym, co rzeczywiście siedzi w głowie).

Mam co do tego wątpliwości. Tak samo jak nie jestem przekonana, że ludzie po pijaku mówią prawdę. To tak jakbyśmy twierdzili, że dopiero człowiek „osłabiony” poznawczo czy emocjonalnie jest wiarygodny. Tylko że większość życiowych decyzji i tak podejmujemy przecież świadomie. A tych pod wpływem (używek czy wewnętrznych popędów) zwykle żałujemy.

Więc po co przejmować się czymkolwiek nieświadomym (nawet jeśli są to pragnienia), jeśli świadomie ich nie chcemy albo z jakichś innych powodów nie decydujemy się na nie…

Interpretować przejęzyczenie można różnie. Ostatecznie i tak liczą się tylko fakty

Duże znaczenie przypisujemy nieświadomości. Oczywiście, że kryją się w niej pokłady informacji, ale dopóki nie potrafimy ich bezpiecznie wydobywać, wszystko jest tylko dowolną interpretacją. Przypuszczeniem.

Wracając do przykładu – jeśli Twój mężczyzna nazwał Cię imieniem swojej eks…

  • możesz pomyśleć, że wraca do niej myślami, bo kocha ją nad życie, a Ty jesteś tylko następną dziewczyną, która nigdy nie będzie w stanie w pełni zastąpić mu jego wielkiej miłości (wyjątkowo masochistyczna postawa)
  • a możesz też pomyśleć sobie, że wzbudzasz jego pozytywne odczucia (jedyne przyjemne dotyczące poprzedniej relacji, bo przecież było milion innych toksycznych, z powodu których ich związek się rozpadł).

To tylko dwa sposoby ogarnięcia tej sytuacji. Według mnie przejęzyczenia w większości spowodowane są skojarzeniami i zewnętrznymi sugestiami, którymi nie warto się przejmować. Ich wewnętrzne zrozumienie to jedno. Pozostaje jeszcze reakcja zewnętrzna.

Jak zareagować?

Humorem, złością, płaczem? Moja rada jest jedna – zignorować. Albo uśmiechnąć się i rozładować atmosferę, obracając wszystko w żart. Rozgrzebywanie tego nie ma sensu.

Żartobliwie mówi się, że najlepiej używać zwrotów neutralnych typu – kotku, kochanie czy skarbie, aby uniknąć podobnych wpadek. Jest to jakieś wyjście :).

Rozsądne, zdrowe podejście

Ponieważ niewiele wiemy o nieświadomości, polecam porzucić zabawę w Freuda (sam miał w tym temacie wiele wątpliwości). Oczywiście kusi nas szukanie uzasadnień i snucie własnych interpretacji, czy nawet nadinterpretacji (wiemy, jak ciężko w tej kwestii wyhamować). Nie znaczy to jednak, że mamy owym pokusom ulegać. Gdybyśmy mieli uzyskać konkretną wiedzę, wiarygodną informację, można by jeszcze zainwestować czas i energię, ale analiza przejęzyczeń jest jak wróżenie z fusów. Fakt – są fusy, ale już rozpoznawanie kształtów, jakie tworzą zależy wyłącznie od naszej wyobraźni. A skojarzenia i fantazje to żadna wiedza.

Wiem, że nic nie wiem. I niech tak zostanie. W niektórych sferach życia naprawdę lepiej zignorować „sygnał” niż próbować go zrozumieć. Tym bardziej, że tu nie ma nic do rozumienia. I to nie jest żadna ucieczka, jak to niektórzy mówią. Ani udawanie, że się czegoś nie widzi, nie słyszy. To po prostu rozsądek i powściągliwość, które czasem jednak się przydają.

Na razie skupmy się na dostrzeganiu wyłącznie pozytywnych rzeczy i ich intensywnym roztrząsaniu :). Jeśli to było rzeczywiście istotne przejęzyczenie, zostanie ujawnione. Bo co ma wyjść na wierzch i tak prędzej czy później wyjdzie. Samo. Z przejęzyczeniami czy bez.

Marzena Lipka

 


Podoba Ci się ten wpis?

Udostępnij go znajomym. A jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach, zapisz się do NEWSLETTERA.

 


Zenbox.pl