Dostałam wczoraj w nocy link z krótkim filmem.
Nie wiedziałam, że w pełni zrozumiem go dopiero dziś po południu (przebieg dnia i wydarzeń).
Film pełen jest metafor, dlatego każdy odbierze go po swojemu i weźmie to, co jest mu potrzebne.
Dziecko, pies i kałuża.
Może boisz się zatrzymać na chwilę, zostawić swojego psa. Odejdzie, a może nawet ucieknie. I już nigdy nie spotkasz drugiego takiego. Chociaż wiesz, że nie ma psów niezastąpionych…
Poza tym pewnie jesteś egoistką, każąc mu czekać – zwłaszcza, że zatrzymujesz się z powodu swojej potrzeby, fanaberii. Dlaczego ma czekać na Ciebie? Zawsze musi być tak, jak Ty chcesz? Musi spełniać Twoje marzenia? Musi akceptować Twoje decyzje? A może jemu marzy się inaczej?
A gdybyś Ty był psem? Czy podobałoby Ci się tak czekać?
No można jeszcze ominąć kałużę. Ale… ale… No właśnie. Nikt by jej nie chciał omijać.
Trzeba być niezwykle dojrzałym i bezpiecznym w środku, żeby pozwolić komuś przejść jego „kałużę”. Jeszcze bardziej bezpiecznym, żeby pozwolić na to sobie. A jeszcze bardziej, żeby tym wszystkim się cieszyć.
Albo trzeba być dzieckiem i psem.