Najlepsze lata przed Tobą. Liczy się nie to, co było, a co jest i będzie. Zawsze. Niezależnie od tego, jak dobra czy zła Twoja przeszłość była, minęła. Nawet jeśli we wspomnieniach ukwiecisz ją do granic możliwości. A najbardziej nostalgiczne pod słońcem osoby muszą to jakoś przełknąć.
Nie chodzi o to, aby wszystko przekreślać. Sama uwielbiam wracać myślami do przyjemnych wydarzeń. Właściwie te mniej przyjemne też wspominam (zupełnie niepotrzebnie) z nie mniejszą ochotą. Kuszą. Dlaczego? Bo kiedy sobie tak łączę punkty z przeszłości, wszystko wydaje się bardziej sensowne. Choć każdy chyba ma też „punkty”, których może nawet nie żałuje, ale które chyba jednak były mu niepotrzebne. Czy warto było spalać się, czy warto było kochać tak aż do bólu? Ha, nie wiem czemu, ale to moje pierwsze muzyczne skojarzenie w tym temacie :).
To było głupie. Momentami dziecinne, nierozsądne. Ślepe i głuche :). Za bardzo usprawiedliwiające, za mocno angażujące. Drugi raz bym tego nie powtórzyła. W to miejsce popełniłabym inne lepsze błędy. Jednak widocznie tamte były potrzebne.
Mam za sobą tyle doświadczeń, ile trzeba. Na ten moment
A najbardziej (dotychczas) zmieniło mnie pięć ostatnich lat. Pięć lat w Warszawie. A przecież nawet nie planowałam, że tu się „słoik” rozkręci ;) (Liczę, że pojęcie „słoika” jest wszystkim przyjezdnym dobrze znane).
Oczywiście nie chodzi o miasto, a o ludzi, doświadczenia i pewne ważne etapy
1. Tu poznałam miłość życia i straciłam miłość życia
A ludzie piszą do mnie, że się rozstali i świat im się zawalił. I że to już koniec. Nikogo tak bardzo nie będą kochali. Uśmiecham się i odpowiadam, że będą. Bardziej :).
2. Rozpoczęłam standardowe życie zawodowe i je zakończyłam
A ludzie piszą do mnie, że nie wiedzą, co robić, czym się zająć? I że nie mają ani fantastycznej pracy, ani szczególnej pasji. Dryfują. Uśmiecham się i odpowiadam, że takie sprawy rozstrzyga się próbując, dużo próbując. I nic w tym niezwykłego, że za każdym razem to jeszcze nie to.
3. Poznałam wreszcie swoją grupę krwi, choć na szczęście wiedza ta nie przydała się
A ludzie piszą do mnie, że przejmują się drobiazgami. Praca, związek, znajomi, codzienność. Ogarnianie życia to takie podstawowe minimum. Ale są granice, za którymi nasz wpływ się kończy. A grupę krwi na wszelki wypadek dobrze jest znać. Życie to same wszelkie wypadki.
4. Posiadłam wszystkie rozumy i je straciłam
A ludzie mi piszą, że chcą się rozwijać, poprawiać relacje, rozmawiać, rozwiązywać problemy. Dobrze piszą. Jednak tego się nie da wyuczyć. Stale odkrywam, że im więcej wiem, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że nic nie wiem. Ale i tak to lepsze niż nic nie wiedzieć i żyć w przekonaniu, że wie się już wszystko. Pokora.
5. Nauczyłam się być uczestnikiem, nie tylko obserwatorem
A ludzie mi mówią, że lepiej się przyglądać. Że lepiej trzy razy pomyśleć, zanim się coś powie. Że lepiej być czujnym. Lepiej poczekać na rozwój wydarzeń. Lepiej nie zapeszać. Że lepiej nie cieszyć się zawczasu. Rozumiem to. Wiem, że rękę cofają zwykle ci, którzy się sparzyli. Ale sama odsuwam od siebie taką ostrożność. Jeśli nie teraz, to kiedy???
No i tak właśnie wspominam sobie ostatnie pięć lat w stolicy.
Niby wszystko się zmienia, ale niektóre rzeczy były i zostaną zawsze takie same. Stałe.
To mnie uspokaja.