Orgazmy i biznes. Rynek książek, czasopism i filmów erotycznych wmawia nam, że nasze życie seksualne jest niepełne, nasze piersi i penisy za małe, orgazmy na krótkie i tylko jednokrotne, wytryski przedwczesne, erekcje za słabe, punkty G ciągle słabo zidentyfikowane, zbyt wolno zrzucamy z siebie ubrania, zbyt cicho krzyczymy w ekstazie, nie ma w nas ognia.
Ciągłe poczucie, że mogłoby być lepiej. Już sobie wyobrażam, co by się działo, gdybyśmy mieli to, czego chcemy. Setki tysięcy spalonych kalorii i zdarte gardło ;)
Piszę to wszystko z przymrużeniem oka, ponieważ właśnie w ten sposób podchodzę do tematu wykazywania się w sferze seksu. Osoby interesujące się erotyką i szukające informacji na ten temat, rzeczywiście są bardziej świadome, a przez to pewnie „lepsze” w łóżku, ale nie dajmy się zwariować. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że sceny w filmach erotycznych są nagrywane w przeciągu kilku dni czy tygodni, a nie kilkunastu minut i że wszystko jest w nich zbyt sterczące i multi-wielokrotnie przesadzone ;)
Z podobnym „przymrużeniem oka” poruszono ten temat w filmiku, który obiegł ostatnio internet.
Cała prawda o seksie. Porn Sex vs Real Sex ;)
Czego tak naprawdę szukamy w seksie?
Co nam wystarczy, a czego nie może zabraknąć?
I na podstawie czego określamy swoje zadowolenie – własnej satysfakcji, miny partnera
czy najlepszych scen „super produkcji”? :)