Czy to możliwe, że trzymanie negatywnych emocji pod powierzchnią zabiera nam więcej energii niż reagowanie nimi? Obciąża nas i osłabia? Czy nie lepiej w kontrolowany sposób, ale jednak wyciągnąć je na wierzch?

To będzie nieco kontrowersyjne (albo po prostu mało popularne) podejście do miłości i nienawiści. Pozwalam łapać za słówka i podważać moje zdanie ;)
- Jesteśmy kulturą zakochaną w miłości. Kojarzy nam się ona wyłączanie przyjemnie i zapominamy, że drugą stroną tego medalu jest nienawiść. Nie taka znowu zła. Nie taka przeklęta, jak nam się wydaje…
- Chcemy pamiętać tylko to co dobre. Wiedzę o miłości czerpiemy z piosenek, filmów, powieści, a nierzadko też od rodziców wspominających początki swojego zakochania. W wyobrażeniach tych miłość jest idealizowana, a jej naturalna dwoistość ignorowana.
- Jako ludzie potrafimy wybaczać, zapominać o gniewie, frustracji, cierpieniu, lękach, jakich doświadczyliśmy. Z jednej strony jest to dobre dla podtrzymania relacji, ale z drugiej zagraża jej. Zwłaszcza, kiedy zaczynamy zaprzeczać istnieniu wrogich uczuć i nie dopuszczamy ich do świadomości. Dzieje się tak szczególnie, kiedy jesteśmy zakochani.
- „Utrzymujemy, że nienawiść jest zła, z uporem równym temu, z którym utrzymujemy, że miłość jest dobra. Ale nienawiść, tak samo jak miłość, jest tylko uczuciem. Jest, podobnie jak miłość, soczewką emocjonalną, przez którą spoglądamy na świat i filtrujemy nasze doświadczenia” (1993, Jane G. Goldberg).
Dobra złość – czy coś takiego istnieje?
- umieć rozpoznać złość
- pozwolić sobie ją odczuć
- pokierować nią
Stłumiona złość wpływa niekorzystnie na psychikę i ciało. Czasem wydaje nam się, że jesteśmy górą, bo udało się nie wybuchnąć, opanować się. Ale jakim kosztem? Nieudany związek, napięcie w pracy, problemy ze zdrowiem. Może nawet nie odczuwamy wysiłku włożonego w powstrzymywanie się od reagowania złością, ale on naprawdę, niepodważalnie został włożony. Nie musimy zdawać sobie z tego sprawy, ale nasze ciało i psychika wiedzą swoje. Wszystko wróci do nas w innej, przetworzonej formie i być może nawet nie zdołamy domyślić się, co z czego i dlaczego?