Kobieta jest Twoja, kiedy nie wstydzi się przy Tobie rozebrać – nie wiem, kto to wymyślił, ale z pewnością był niepoprawnym optymistą ;)
Siedzę w internetach i zachodzę w głowę, jak to jest… Niektóre hasła, zdania, powiedzonka cieszą się niezmierną popularnością. Lubimy je powtarzać, nawet udostępniamy je, aby podzielić się ze znajomymi. Zastanawia mnie, co w nich tak zachwyca? Czy mają jakąś wartość artystyczną? Może jakoś szczególnie ładnie brzmią? Może zawierają odkrywczą myśl? Albo odzwierciedlają naszą tęsknotę za czymś? W każdym razie spotykają się z dużym odzewem , mimo że przecież… niewiele w nich prawdy ;)
Nagość
Niecodzienna, nie zawsze i nie dla wszystkich dostępna. Naga osoba jest jakby bezbronna. Podobno nawet nie potrafimy kłócić się nago. Skoro tylko wybrane osoby mogą widzieć Cię w negliżu (co jak zwykle zależne jest od kultury i indywidualnego podejścia), to rzeczywiście warto zastanowić się, komu na to pozwalasz. I pewnie o ile nie rozbierasz się w innych, pozazwiązkowych sytuacjach oraz nie masz osobowości niezwykle narcystycznej albo strasznie histrionicznej, to w negliżu widzą Cię tylko najbliżsi – Twój mężczyzna/Twoja kobieta.
Jednak wiele kobiet mocno zaangażowanych w swój związek i szczerze kochających partnera, miewa z nagością problem. Związana jest z nią intymność, wstyd i zaufanie. Ale też podejście do seksualności, światopogląd i przede wszystkim poczucie własnej wartości.
Jego wzrok na Twoim ciele
Jaki wpływ na Twój obraz siebie ma partner? Wydaje się, że duży, bo jeżeli brakuje z jego strony akceptacji, to wiele utrudnia, ale też jeżeli ona jest, to niewiele ułatwia.
Mężczyzna może swoją postawą, zachowaniem i podejściem stworzyć bezpieczną bazę dla nagości (albo ją zburzyć), ale to jakieś 20% (co prawda bardzo ważne 20%, ale tylko 20%) tego, co wpływa na swobodę kobiety w zrzucaniu z siebie ubrań. Można by powiedzieć – warunek konieczny, ale niewystarczający.
Nagość, uczucia i inne motywy
Chyba każdy człowiek wie, że co innego kochać siebie, co innego kochać kogoś, a jeszcze co innego czuć się kochanym. Za dużo przypisujemy fizyczności i wszystkiemu, co się z nią wiąże. Naprawdę. Tworzymy związki przyczynowo-skutkowe, które nie istnieją.
Nie ma prostego przełożenia nagości na uczucia. A już na pewno nie jest to żaden wyznacznik miłości. Nawet nie wypada ją w to mieszać.
Poza tym jest tak wiele jawnych i niejawnych motywów, z powodu których kobiety się rozbierają, że ten związany z uczuciami tonie w ich morzu. Podobnie ludzie sypiający ze sobą mogą nie chcieć wiązać się na zawsze. Podobnie idąc na studia, wcale nie jest powiedziane, że będziesz pracować w zawodzie. I wiele wiele innych analogii.
Niektórym kobietom dużo łatwiej jest zrzucić z siebie wszystko niż się zakochać. Jeszcze inne im bardziej zaangażowane, tym bardziej zalęknione i wstydliwe. Może więc nie mieć to nic wspólnego z ich intencjami.
Nagość wyznacznikiem miłości i oddania? Niekoniecznie. Chyba że we chwytliwych hasłach powtarzanych przez nastolatków, dla których świat jest albo czarny albo biały. I to nikogo nie dziwi. Ale zastanawiające jest, że wielu staruszków (takich jak ja) klika pod tym hasłem „lubię to” ;) Może z poczuciem, że oto właśnie odkryli prawdę i skomplikowany świat relacji damsko-męskich jest dla nich bardziej zrozumiały albo z satysfakcją, że tak często byli „kochani”.
Ale hasło ładne i poetyckie, trzeba przyznać – Kobieta jest Twoja, kiedy nie wstydzi się przy Tobie rozebrać. Żeby tylko żaden mężczyzna się na to nie nabrał… ;)