Najczęściej ryzykują ci, którzy nie mają nic do stracenia. Człowiek szczęśliwy trzy razy zawaha się zanim wykona ten jeden nieostrożny krok.

Wyścig (Rush, 2013) – rewelacyjny film o dwóch wielkich kierowcach i rywalach Formuły 1 (James Hunt i Niki Lauda). Ale też o dyscyplinie, rywalizacji, wyznaczaniu granicy ryzyka, o różnych podejściach do sportu i do życia w ogóle. Właściwie można by nawet powiedzieć, że jest to film psychologiczny o zmaganiu się dwóch osobowości. Ale też o silnej kobiecie, która jest dla mężczyzny oparciem. O zrozumieniu, pasji. O cenie, jaką trzeba zapłacić za związek z kierowcą Formuły 1.
Wątków jest wiele. Jednak szczególną uwagę zwróciłam na dialog, który wywołał w mojej głowie lawinę myśli. A płynące z niego prawdy przenieść można na niejedną sferę życia.
Szczęście zasiewa wątpliwości
No czy tak nie jest? Niby szczęśliwa osoba może góry przenosić, świat podbijać i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, ale… to nie do końca prawda. Energetyczne doładowanie owszem występuje, ale pojawiają się też tzw. koszty. Czujność, niepokój, że możesz stracić najcenniejsze, co masz i poczucie odpowiedzialności nie tylko za siebie.
Kiedy zależy Ci tylko na kilku sprawach w życiu, możesz być wariatem, „kierowcą Formuły 1”. Nie jesteś przywiązany, za nic ważnego nie odpowiadasz, nie masz rodziny, nie masz miłości. Nie masz nic do stracenia. Rzucasz się, ryzykujesz, stawiasz wszystko na jednej szali. Nie istnieje wystarczająca przeciwwaga albo zwyczajnie nie potrafisz takiej zbudować. Niektórzy ze względu na swoją osobowość nie zbudują jej nigdy (James Hunt). Inni mają ją w sobie od zawsze (Niki Lauda).
Pierwszego cieszy powierzchowne życie, jakie wiedzie plus adrenalina. Tyle wystarczy. Drugi nie jest aż tak bezwzględny. To, co ma do stracenia zaczyna przeważać. Dlatego wygrana kosztuje go więcej. Nieporównywalnie więcej.
Podobno tylko głupi człowiek nie boi się. Ale faktem jest, że niektórzy wygrywają właśnie ze względu na swoją głupotę. Czy też brak świadomości ryzyka. Pozbawieni strachu mogą więcej.
Co bardziej szalone? Gdzie większe wyzwanie?
Umieć brawurowo i bez wahania postawić na szali własne życie, czyli iść na całość czy wycofać się ze względu na zbyt duże ryzyko?
Dwa różne typy szaleństwa. Najpierw możesz jechać i roztrzaskać się, tracąc zdrowie albo nawet ocierając się o śmierć. Potem już zastanawiasz się, ile jesteś w stanie zaryzykować. Zwłaszcza, jeśli okazuje się, że masz do stracenia więcej niż swoje życie.
Rewelacyjna scena. Po prostu świetna. Marlene budzi się w nocy i znajduje swojego świeżo poślubionego mężczyznę zamyślonego (Niki Lauda). Pyta, co się dzieje? Czy wszystko w porządku? Lauda ma świadomość, że jego uczucia do żony nie pozwolą mu wystawiać się na ryzyko, którego wymagają wyścigi.
On: Szczęście to wróg. Osłabia. Zasiewa wątpliwości. Nagle masz coś do stracenia.
Ona: Skoro szczęście nazywasz wrogiem, to już za późno. Już przegrałeś.
Najpierw robisz wszystko, aby wygrać. Potem robisz wszystko, aby tego nie stracić
W „dziecięcym” podążaniu za marzeniami jest poczucie wielkości i mocy, walka, adrenalina. Ale to tylko jedna strona medalu. Drugą jest rozsądna „dorosła” kalkulacja. Powściągliwość, chłodzenie emocji i opanowanie przydają się na różnych etapach i chyba w każdej dziedzinie życia. Nie tylko na torze.
Nie można mieć wszystkiego. Ale można mieć dużo więcej.