PORADY ZWIĄZKOWE - POMOC PSYCHOLOGICZNA - ARTYKUŁY I FELIETONY NIE TYLKO O RELACJACH

Rozgrywki w związku – nie daj się sprowokować

W różnych sferach życia, a w związku chyba szczególnie, ukrywamy się za rolami. Mam tu na myśli takie, którymi nawet w ciągu jednej rozmowy żonglujemy nieustannie. Przybieramy postać raz Wybawcy, za chwilę Oskarżyciela lub Biedactwa. Nie dajemy sobie przyzwolenia na bycie takimi, jakimi naprawdę chcemy być – miłymi, wściekłymi albo bezradnymi. Bez gry, bez chowania się za postać. Bezpośrednio. Dziś będzie o tym, jak odmawiać udziału w rozgrywkach, uczyć się rozumienia i pokazywania prawdziwych siebie oraz zdrowego podziału odpowiedzialności w związku.

terapia par

Niszczymy swoje związki. Dlaczego? Między innymi dlatego, że dajemy się sprowokować, wciągnąć w rozgrywki. Od jednego niewinnie wypowiedzianego zarzutu rozpętuje się awantura, po której trudno wrócić do stanu choćby neutralnego, już nie mówiąc o „uczuciowej pełni”. A to i tak tylko jeden koszt, bo w wyniku takiej kłótni ponosimy ich dużo więcej, o czym będę pisać za chwilę.

Jest coś jeszcze, jest druga strona medalu – coś dużo ważniejszego niż cena, jaką płacimy za wdanie się w kłótnię i „słowne przepychanki”. Mam na myśli nagrodę za świadome powstrzymanie się od kłótni. Jest nią brak poczucia winy u osoby zgłaszającej niezadowolenie oraz oddanie odpowiedzialności osobie, która powinna faktycznie ją na siebie wziąć.

Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Zobaczmy, o co tak naprawdę chodzi. Analogiczne rozgrywki choć raz w życiu były udziałem chyba każdego z nas.

Rozgrywki. Skąd to pojęcie?

W tym miejscu polecam książkę Erica Berne’a „W co grają ludzie? Psychologia stosunków międzyludzkich”, dotyczącą analizy transakcyjnej.

Rozgrywki to rodzaje gier, w jakie się wdajemy, aby uniknąć szczerej wymiany informacji oraz jasnego, bezpośredniego wyrażenia uczuć.

Polecam przeczytać: Kurtyna w górę, czyli jak zwiększyć szanse na udany związek

Prawdziwe poglądy i uczucia pozostają schowane „za kurtyną”. „Na scenie” natomiast ma miejsce rozgrywka. Trzy główne role, w jakie chętnie wchodzimy to:

  • Ratownik (Wybawca) – chce pomóc
  • Oskarżyciel – atakuje, przedstawia zarzuty
  • Biedactwo – stawia siebie w roli osoby bezradnej, która ma dobre intencje, chce dobrze, ale… No właśnie – ale. Ale też ma swoje ukryte intencje.

Temat odgrywanych ról oraz konkretne przykłady podaje w książce „Kobiety, które kochają za bardzo” Robin Norwood. Zmieniłam nieco nazwy graczy z Wybawcy, Prokuratora i Ofiary na wymienione wyżej: Ratownik (Wybawca), Oskarżyciel, Biedactwo. Wydają mi się nieco bardziej przystępne. Za chwilę przedstawię też przykład dialogu pary, nawiązujący do rozmowy bohaterów opisanych przez Robin Norwood, jednak w swojej własnej wersji, którą łatwiej będzie mi posługiwać się, tłumacząc kolejne kwestie.

A oto przykładowa rozgrywka między dwiema osobami, z których każda może przybierać kolejne role: Oskarżyciela, Ratownika, Biedactwa.

Kasia i Tomek mieszkają razem, odkąd wzięli ślub, czyli od trzech lat. Wcześniej znali się dwa lata. Tomek pracuje w korporacji. Jest to o tyle ważna informacja, że dziś wychodzi właśnie na kolację integracyjną ze swoim zespołem. Wraca po północy, około godziny pierwszej.

Kasia (Biedactwo): Dlaczego tak późno wracasz? Dzwoniłam do Ciebie, nie odbierałeś. Myślałam, że coś się stało. Nie mogłam przez to zasnąć. Pomyślałeś choć przez chwilę, że tu siedzę i się martwię?

Tomek (Ratownik): Miałem telefon wyciszony. Dopiero przed chwilą wchodząc do domu, zobaczyłem nieodebrane połączenia. Nie złość się kochanie.

Kasia (Oskarżyciel): Już nie pierwszy raz mówię ci o tym – nie mógłbyś co jakiś czas po prostu spojrzeć na telefon? Przez pół nocy nawet raz nie przypomni ci się, że mogłam dzwonić? Jak widać często o mnie myślisz! Widocznie dobrze się bawiłeś!  A tak w ogóle to sam mógłbyś wysłać esemesa, że myślami jesteś ze mną. Byłoby miło!

Tomek (Biedactwo): Co nie zrobię, to źle… Przecież wiesz, że nie mam w zwyczaju pilnować telefonu. Kiedy raz na jakiś czas wyjdę, raz na jakiś czas zdarzy mi się wrócić później. Skarbie, uprzedzałem cię.

Kasia (Ratownik): Wszystko przez to, że mi na tobie zależy. Zwyczajnie martwię się. Nie bądź zły.

Tomek (Oskarżyciel): Czasem mam już dosyć tłumaczenia się! Chyba mi nie ufasz… Tyle razy mówiłem ci, że nie musisz mnie kontrolować.

Kasia (Oskarżyciel): Kontrolować!? Uważasz, że żona nie ma prawa wiedzieć, czy mąż zdecydował się wreszcie wrócić do domu? I nazywasz to kontrolą!? A może tak właśnie wygląda prawdziwy związek!

Tomek (Ratownik): Wiem, że się zdenerwowałaś, ale już chodź (przytula Kasię), porozmawiajmy na spokojnie.

Kasia (Biedactwo): Oj, bo wiesz, że nie lubię tak wyczekiwać cię i wyczekiwać. Naprawdę mógłbyś dać jakiś znak życia…

I tak to właśnie wygląda. Rozgrywki mają oczywiście swoje „plusy” (celowo piszę to słowo w cudzysłowie, ponieważ są to plusy pozorne) i minusy.

PlusyMinusy
Ostatecznie spór jest zwykle załagodzony, kłótnia zakończona. Żadna ze stron nie ujawniła, o co tak naprawdę jej chodzi – kto jest zły, bezradny albo stara się być miły. Wszystko zostało ukryte za rolami. Oboje wchodzą w każdą z nich bez większego wglądu. W przyszłości sytuacja może się powtórzyć.

Zasady rozmowy/komunikacji bez rozgrywek

  • Nie musisz koniecznie „wygrać”.
  • Dużo ważniejsze jest wyrazić prawdziwą/prawdziwego siebie. Kim w tym momencie chcesz być – wściekłym Oskarżycielem, miłym Ratownikiem czy bezradnym Niewiniątkiem (Biedactwem). Każda z tych ról jest dobra, pod warunkiem że jest zgodna z tym, co naprawdę chcesz wyrazić.
  • Jeśli chcesz przerwać tę grę, powstrzymaj się od odpowiedzi, które nakręcałyby dyskusję. Odpowiedz raczej tak, żeby temat zakończyć. Nie jest to łatwe, ale w miarę zwiększania świadomości i ćwiczenia panowania nad sobą, oczywiście możliwe.

Przypominają mi się słowa rodziców kierowane do kłócących się o coś dzieci. Na przykład do mnie mama mówiła: Jesteś starsza, ustąp. Bądź mądrzejsza.

W odniesieniu do związku można by powiedzieć: Przerwij rozgrywkę, bądź mądrzejsza/mądrzejszy. O taką właśnie mądrość chodzi. I może nawet tak jak w dzieciństwie, chodzi o ustąpienie. Ustąpienie wymaga bowiem powstrzymania się od rządzenia. Tylko niech się nikomu nie wydaje, że kiedy ustępujemy, to pozwalamy, żeby działo się coś kosztem nas. Wręcz przeciwnie.

Kończysz z potrzebą kierowania, rządzenia. Twoje nie zawsze musi być na wierzchu. Jesteś mądrzejsza/mądrzejszy, co w konsekwencji pozwala Ci zastanowić się, o co tak naprawdę chodzi, na czym Ci zależy, co chcesz wyrazić. Przerywasz rozgrywkę.

Jak mądrze przerwać rozgrywkę, a nawet jej uniknąć?

1. Praca nad sobą, nad własnym rozwojem

Przebiega ona w tle, ale jest bazą, na której można budować. Bazą, która wzmacnia i umożliwia zdrowe relacje.

Tomek wraca późno do domu. W jaki sposób Kasia ma się opanować, nie wybuchnąć skoro ewidentnie zawinił – mówił, że spotkanie może skończyć się późno, ale nie mówił, że aż tak późno.

Najważniejsze, od czego Kasia powinna zacząć, to porzucenie kierowania i rządzenia. Niektórzy mogą zapytać: No jak to? To on może sobie wracać, o której chce, a ona ma na to pozwalać? Może nie pozwalać, ale dopuścić.

W tym momencie może wyrazić swoje zdanie, powiedzieć, że jej to nie odpowiada, uzasadnić dlaczego. I kropka. Przecież nikt nikomu niczego nie może zabronić.

Kontrolując, zakazując, zabraniając i rozliczając z tego, zdejmujemy odpowiedzialność z osoby, która powinna ją na siebie wziąć.

Poza tym potrzeba kontrolowania i rządzenia utrudni nam jedynie opanowanie złości czy smutku i nie przyczyni się do wypracowania umiejętności przerywania rozgrywek.

2. Znalezienie własnych sposobów na zrozumienie i opanowanie złości, smutku czy innych emocji

  • Dobrym wyjściem w tym momencie (momencie wyczekiwania na partnera) może być zajęcie się pracą, czytaniem książki lub czynnością, która odwróci naszą uwagę. Niektóre osoby nie są w stanie tego zrobić. Dla nich inne sposoby mogą okazać się bardziej pomocne.
  • Zanim zaczniemy szukać owych sposobów, dobrym wyjściem na szybką samopomoc może być rozmowa (choćby telefoniczna) z kimś bliskim, kto wysłucha spokojnie, a nie będzie radził. Tu zaznaczam, że nie chodzi o zwrócenie się do koleżanki, która będzie całą sobą po naszej stronie, jednocześnie atakując naszego partnera. W ten sposób jeszcze bardziej „nakręcimy się” i spotęgujemy złość. A cel mamy przecież zupełnie inny.
  • Niektórzy mówią do siebie pozytywne słowa tzw. afirmacje, które mają na celu ich wyciszyć. Jeszcze inni modlą się, ponieważ to najbardziej ich uspokaja. Zrób wszystko, co służy Twojemu opanowaniu.

Kiedy już umiesz być spokojna/spokojny w sytuacji, która normalnie wywołałaby u Ciebie niepokój czy złość, pozostaje nauczyć się „zdrowo” reagować w konfrontacji z partnerem/partnerką.

3. Opanowane zachowanie w konfrontacji z partnerem/partnerką

Wróćmy do Kasi i Tomka, aby przeanalizować to na ich przykładzie.

Mogłoby przecież być tak, że kiedy on wraca późno do domu, ona jest zajęta czytaniem ulubionej lektury albo już po prostu śpi. Jeśli zauważy przyjście Tomka, może spokojnie powiedzieć: O, już jesteś Kochanie. Wykąp się i chodź do łóżka.

Już sobie wyobrażam zaskoczenie Tomka, który spodziewa się raczej innej reakcji. Być może zaczął już nawet tłumaczyć się: Przepraszam, że tak późno, ale wszyscy stali w korkach i też z opóźnieniem zaczęliśmy.

I tu dobrze, żeby Kasia wysłuchała go bez wchodzenia w rozgrywkę. Może odpowiedzieć: Aha, rozumiem. To był długi dzień, opowiesz mi o tym jutro, dobrze?

Dlaczego na bazie wewnętrznego wyciszenia, opanowania i spokoju, zaleca się taką reakcję? Dlaczego uczymy się unikać rozgrywek? Dlaczego to takie ważne?

Usłyszałam raz – a czy to nie jest kolejna rozgrywka, kolejna manipulacja? Osobie, dla której nie jest to naturalne i która chętnie rozpętałaby awanturę, może się wydawać, że to taka manipulacja, udawanie, że wszystko jest w porządku, kiedy nie jest.

Otóż nie, to normalna reakcja osoby w tzw. zdrowym związku. Oczywiście dążymy do tego, aby i dla nas była oczywista, spontaniczna i nie wymagająca emocjonalnego wysiłku.

To wszystko jest ważne z wielu powodów. Jakich?

Trzy powody, dla których warto spokojnie i rozważnie podejść do rozmowy z partnerem

1. Dążymy do uniknięcie cierpienia

Skoro Tomek się spóźnił, to Kasia nie ma powodów do przeżywania tego faktu, płakania, wyczekiwania w napięciu, tworzenia wyimaginowanych wizji. Jest to możliwe, jeśli porzuciła kontrolę i potrzebę kierowania swoim ukochanym.

Nie ma powodów martwić się o cokolwiek. To raczej Tomek powinien złożyć kilka wyjaśnień. W końcu to jemu coś tam się przedłużyło. I teraz będzie właśnie o tym.

2. Oddanie odpowiedzialności

Kasia zareagowała spokojnie: Chodźmy spać, opowiesz o tym rano.

Jeśli Tomek czuje się winny, a Kasia zareagowałaby nerwowo, rozpoczynając rozgrywkę, uwaga zostałaby przekierowana ze spóźnienia Tomka na kłótnię z Kasią. Ostatecznie to ona wyszłaby na tę „złą”, która kontroluje, nie potrafi wypuścić nawet raz faceta samego z domu bez kłótni i w ogóle stale robi problemy.

Tymczasem Kasia zachowała się dojrzale. „Wina” pozostała po stronie Tomka. Umieściłam słowo „wina” w cudzysłowie, bo tak naprawdę problem winy jest tu źle postawiony.

Chodzi raczej o odpowiedzialność. Niech pozostanie ona po stronie Tomka. I oby żadna gierka nic w tej sprawie nie namieszała.

3. Czysta sytuacja + zachowanie godności

Tomek pozostał ze swoją „winą”. Bierze za nią odpowiedzialność. A co z Kasią? Budzi się rano spokojna, pełna satysfakcji, że wzięła odpowiedzialność za swoją część (uniknęła kontrolowania, opanowała swoją złość i nie dała się wciągnąć w rozgrywkę).

Gdyby doszło w nocy do kłótni, rano Tomek myślałby o Kasi jak o awanturującej się kobiecie. Ona również mogłaby winę przypisywać sobie.

Jeszcze raz przyjrzyjmy się często spotykanemu schematowi

Kasia potrzebuje kontrolować sytuację, obawia się, cóż tam ukochany porabia tak długo bez niej.
Im dłużej go nie ma, tym więcej domysłów snuje.

Tomek nie spełnia oczekiwań – spóźnia się.

Kasia wybucha złością – kłócą się po jego powrocie (najpierw komunikacja przybiera formę słownej przepychanki – Wybawca (Ratownik) – Biedactwo – Oskarżyciel, potem poważnej awantury).
Być może nawet zdążą się jeszcze pogodzić.

Rano Kasia weźmie pewnie całą winę na siebie: Nie zdenerwowałby się tak bardzo i mielibyśmy dziś spokojną niedzielę, gdybym nie zrobiła z tego spóźnienia problemu i nie wybuchła tak bardzo.


Dla porównania spójrzmy na reakcję osoby opanowanej

 

Kasia nie potrzebuje kontrolować sytuacji i nie obawia się nieobecności swojego partnera w sobotnią noc w domu.

Tomek spóźnia się.

Kasia zrobiła wszystko, aby zachować spokój (w czasie nieobecności Tomka oraz po jego powrocie obyło się bez rozgrywek, które mogłyby doprowadzić do kłótni).

Rano Kasia jest dumna ze swojego zachowania, które dzięki jej pracy nad sobą staje się coraz naturalniejsze, coraz bliższe, wymagające od niej mniejszego wysiłku.

Kasia niczego nie ma sobie do zarzucenia.
Tomek czuje na sobie „zdrową” odpowiedzialność za wczorajsze spóźnienie. A jeśli nie czuje się odpowiedzialny, Kasia spokojnie opowiada mu o swoich odczuciach.

Co zadzieje się między Kasią i Tomkiem pozostawiamy do rozstrzygnięcia im samym. W każdym razie układ między nimi aktualnie przystaje do sytuacji. Udało im się nie wkręcić w żadną rozgrywkę, która zatarłaby prawdziwą sytuację.

Wbrew pozorom niektórym z nas może być niezwykle trudno żyć bez całej tej otoczki, podniecenia wiążącego się z graniem, z walką, z siłowaniem się.  Może brakować „zabierających czas i niszczących zdrowie dramatów”. Życie i związek mogą okazać się nudne bez utarczek, rozstań i powrotów. Albo chociażby bez tego całego pilnowania i rozliczania partnera. 

Żyć cicho, spokojnie, stabilnie. Nie plątać się, nie zatracać. Brać zdrową odpowiedzialność tylko za siebie. Tylko za własne przewinienia. A jeszcze bardziej za swój wewnętrzny spokój.

Bez rozgrywek jest zdrowiej. Już nic w nas nie musi czuwać, już nic nie musi się burzyć.
Jest na pewno inaczej. Lżej.
Nie zatracamy się tam, gdzie sytuacja tego nie wymaga.
Nie trzęsiemy się nad tym, co bez znaczenia.
Nie potrzeba dramatu i jest fascynująco… fascynująco spokojnie.

Może to już jest ten poziom wtajemniczenia i gotowości, że warto spróbować.

 


Podoba Ci się ten wpis?

Udostępnij go znajomym. A jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach, zapisz się do NEWSLETTERA.

 


Zenbox.pl